Czy jestem w Niemczech czy w Polsce?
Jeśli przyjrzysz się dokładnie, zauważysz, że trudno to powiedzieć. Niezależnie od tego, czy robisz zakupy w Berlinie, Monachium, Warszawie czy Krakowie – sklepy wyglądają tak samo.
Podobieństwo sklepów w różnych krajach nie ogranicza się tylko do Lidla. Inne duże dyskonty i supermarkety, takie jak Aldi czy Kaufland, stosują tę samą zasadę. W efekcie doświadczenie zakupowe staje się coraz bardziej wymienne i jednolite.
Różnorodność i wyjątkowość, które zwykle szukamy w obcych krajach, schodzą na dalszy plan. Zamiast tego dominuje praktyczność. Oczywiście wygodne jest wiedzieć, że produkty są dostępne w znanej jakości.
Jednak pozostaje nam dziwne doświadczenie stania przed Lidlem i nie wiedzenia, czy jesteśmy w Niemczech czy w Polsce. Symbol jednorodności naszych czasów – praktyczny, efektywny, ale też trochę nudny.